Historia różańca

Wstęp

Nawet kiedy po reformacji zabrakło w Szwajcarii Dominikanów, byli oni uobecnieni w bardzo wielu kościołach na ołtarzach różańcowych poprzez wizerunki św. Dominika i Katarzyny ze Sieny. (Jest dla mnie zagadką w jaki sposób Katarzyna dostąpiła zaszczytu, aby przez ręce Maryi przekazywać różaniec Dominikowi. Poza tym dziwi mnie także, że oficjalne niemieckojęzyczne Dyrektorium, Liturgia Godzin oraz Mszał określają Katarzynę jeszcze dziś jako ,,zakonnicę”).

Wszędzie, gdzie dziś w kościołach stoją ołtarze różańcowe, działały kiedyś bractwa różańcowe. Ciężko obecnie sobie wyobrazić jaką rolę pełniły one w życiu ówczesnych chrześcijan. Zgromadzenie bractw w pierwsze niedziele miesiąca trwały nieraz trzy godziny. Przed każdą tajemnicą głoszono, śpiewano Ave. W następującej później procesji ramię w ramię szedł prosty lud, bogaci mieszczanie, a nawet szlachta. Społeczny wymiar bractw wyrażał się we wspieraniu ich ubogich członków. Lud nie wiedział np. że Tomasz z Akwinu był dominikaninem, wierzył natomiast mocno w to, że modlitwa różańcowa została objawiona św. Dominikowi. Dziś wiemy, że tak nie było. W źródłach na temat życia św. Dominika nie znajdujemy dowodów na taki bieg zdarzeń. Poza tym, ta forma modlitwy była całkiem obca mentalności religijnej XIII wieku. Różaniec mógł powstać dopiero w XV wieku.

Nowa mentalność u schyłku średniowiecza

W XIV stuleciu doszło do przełomu w ludzkim myśleniu. Człowiek znalazł się w centrum zainteresowania, a Bóg został zepchnięty na bok (humanizm). Nie oznacza to jednak, że ludzie przestali wierzyć.

W czasie rozkwitu średniowiecza wszystko miało charakter wieczności, wszystko było uporządkowane zgodnie z wiarą, jak gotyckie katedry czy summy teologiczne. Tak jak budowane w centrach miast katedry, tak Bóg był osią myśli, roku liturgicznego i życia codziennego. Już na początku XIV stulecia na wszechstronnym i, jak uważano, wiecznym dziele myśli średniowiecznej powstała rysa. Pojawiła się nowa hierarchia. To, co indywidualne i grzeszne (ziemskie) otrzymało swoją godność. Podczas gdy w rozkwicie średniowiecza wiara była fundamentem światopoglądu (co zrodziło jednolitą, spoistą kulturę) w późniejszym okresie szukano prawdy i rzeczywistości już nie teocentrycznie, czyli w kierunku ,,od Boga”, ale antropocentrycznie, więc ,,od podmiotu”. Niestety nie mogę tu rozwinąć tego tematu. Jednak bez zdania sobie sprawy z tej zmiany mentalności w XIV wieku nie możemy zrozumieć np. Katarzyny ze Sieny i niepowodzeń jej dążeń. Katarzyna myślała w kategoriach historii zbawienia, a więc z perspektywy Boga; zaś wielu ludzi, z którymi miała do czynienia myślało po ludzku i o ludziach (sekularyzacja). Dlatego mówili o zupełnie różnych rzeczach.

Dziś wspominam tutaj tylko o wąskim aspekcie nowej mentalności w odniesieniu do życia religijnego i form pobożności oraz rozważań, który pozwalaja lepiej zrozumieć modlitwę różańcową. (Niestety obydwa te słowa zyskały pogardliwy wydźwięk - uprzednio pobożność znaczyła ,,solidność” (również według Lutra), a rozważanie ,,zwracanie się do swojego źródła i początku” (Tomasz z Akwinu)).

Na powstanie nowej mentalności religijnej wpływ miały, obok wspomnianej już zmiany w ludzkim myśleniu, dwa inne wydarzenia. Były to ,,czarna śmierć”, czyli dżuma, która szalała w Europie głównie w latach 1348-1350 i zmniejszyła populację kontynentu o jedną trzecią, oraz schizma papieska (od 1378 roku). Poprzez dżumę człowiek odczuł swoją przemijalność (nawet jeżeli przeciętna długość życia wynosiła wtedy 40 lat). Był on ciągle wierzący, nabrał jednak tak dużego poczucia wartości swojego życia doczesnego, że zabrakło mu niezachwianej wiary w Boga, a tym samym zaczął mieć do czynienia ze strachem. Ludzie zaczęli kompensować sobie ten strach licznymi pobożnymi przedsięwzięciami, oficjami za zmarłych, upamiętnieniami, które miały zjednać łaskę Boga. Taka mentalność znalazła odzwierciedlenie również w sztuce, Zamiast podwyższonego i tryumfującego, Jezusa przedstawiano coraz częściej jako umęczonego, cierpiącego człowieka (np. w grupie Piety). Ludzka względność, połączona ze strachem, została wyrażona literacko w ,,Rolniku i Śmierci” (Ackermann von Böhmen) oraz obrazowo w przedstawieniach Tańca Śmierci. Schizma (1378) wzmocniła tylko sceptycyzm, który już wcześniej ogarnął wszystkie warstwy społeczeństwa. Również hierarchie kościelne i struktury państwowe zaczęły budzić nieufność. Chrześcijaństwo zostało podzielone na dwa obozy wspierające dwóch papieży, a od 1409 roku nawet trzech. Jeden z papieży ekskomunikował pozostałych razem z krajami, które ich popierały. Całe zachodnie chrześcijaństwo zostało ekskomunikowane i nikt nie wiedział kto jest prawomocnym papieżem.

Do tego doszło nieufne nastawienie do teologii i teologów, którzy zatracali się coraz bardziej w bezowocnych dyskusjach. W rezultacie dobrzy chrześcijanie nie oczekiwali już niczego od oficjalnego Kościoła, autorytetów państwowych oraz teologii i w odosobnieniu wycofali się do swoich pokojów. Tym samym zawiązał się w tradycji religijnej ruch wsteczny, jak chciałbym to nazwać, tzw. ,,devotio moderna”, nowoczesna pobożność, na łonie której powstała modlitwa różańcowa.

Nowa pobożność

Nowa pobożność powstała w drugiej połowie XIV wieku w Holandii wśród braci tworzących wspólnotę (Fraterherren), którzy żyli razem w duchu klasztornym, nie należąc do żadnego zakonu. Niektórzy z nich przyjęli regułę św. Augustyna – najpierw klasztor Wildesheim, który stał się punktem wyjścia ruchu reformacyjnego, będącego zalążkiem nowej pobożności. Ta nowa pobożność była pełna zapału, i pozbawiona spekulacji teologicznej. Mistyczna iskra została zgaszona.

Dla wspomnianych wyżej braci życie na wzór Chrystusa było królewską drogą. W rozważaniu tajemnic doczesnego życia Jezusa znajdowali prawdziwą pociechę. Ogólne tendencje, które utorowały sobie drogę od obiektywnego do indywidualnego (subiektywnego), wyrażały się w wysiłkach duchowych, podkreślaniu subiektywizmu, pełnych uczuć modlitwach i ćwiczeniach osobistych. Wspólnotowa liturgia, oficjalna modlitwa Kościoła, straciły na znaczeniu. Ta tendencja osiągnęła swój szczyt w momencie zaprzestania modlitwy chóralnej w zakonie jezuitów. Ignacy z Loyoli (zm. 1556) zastąpił modlitwę chóralną czterema godzinami medytacji dla kształcących się członków Towarzystwa Jezusowego. (Zakon dominikański poszedł w jego ślady w roku 1546 i wprowadził dwa razy dziennie czterogodzinną medytację). Aby wzmocnić swoją osobistą modlitwę, członkowie nowej pobożności byli zobowiązani czytać lektury duchowe oraz słuchać przemówień budujących (collationes). Z lektury i przemówień musieli notować sobie poruszające ich zdania aby je wkoło przemyśliwać, tak by stały się one ich osobistą własnością. Cudze myśli stały się więc nową szatą dla duszy. W ten sposób powstała również książka ,,O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza z Kempis (ok. 1420). We wspomnianej metodzie mamy do czynienia z dwoma pierwszymi klasycznymi formami modlitwy: lectio divina (słuchanie Słowa Bożego) i meditatio (przyswajanie Słowa). Aby nauczyć się prawidłowego postępowania, nowa pobożność wprowadziła metodę, która nie była wcześniej znana w tradycji modlitwy. Opracowano wskazówki i wersety, których medytujący musieli nauczyć się na pamięć, aby wiedzieć co i kiedy należy medytować. W ostatniej fazie tego nurtu, jak np. w przypadku Jana Mombaer (zm. 1501), metoda ta była przerysowana do tego stopnia, że medytacja stała się praktycznie niemożliwa. Metodyczne rozważania miały wpływ nie tylko na Ignacego z Loyoli oraz Teresę z Avila, ale także przyczyniły się do powstania modlitwy różańcowej. Nowa pobożność była silnie eucharystyczna (4 księga ,,O naśladowaniu Chrystusa”) i kształtowana przez nurty maryjne. Tradycja wielu rozważań, modlitw i litanii maryjnych (jak np. rozważania siedmiu radości i boleści Maryi), istniała już wtedy. Od drugiej połowy XIII wieku biblijne słowa: ,,Zdrowaś Mario… i błogosławiony owoc żywota Twojego” były dodawane do imienia Jezus.Wystarczyło tylko do tych wezwań dołączyć tajemnice życia Jezusa (clausulae) i różaniec był gotowy.

Powstanie modlitwy różańcowej 

Wszelkie tropy prowadzą do Trewiru do pustelni św. Albana. Tamtejszy mnich, Adolf z Essen (zm. 1439) 50 razy dziennie modlił się modlitwą Ave, medytując przy tym życie Jezusa. Takiej metody modlitwy próbował on nauczyć nowicjusza Dominika z Prus - bez większego sukcesu. Dominikowi przyszło jednak na myśl, aby do 50 Ave rozłożyć i rozpisać życie Jezusa na 50 krótkich zdań. Wtedy jego próby medytacji powiodły się. Później rozszerzył medytacje o życiu Jezusa na 150 zdań. Wiele klasztorów zażyczyło sobie kopii tych medytacji. W tej formie nauczył się ich także dominikanin Alan z La Roche (zm. 1475). Rozpropagował on tę formę modlitwy, powołując się przy tym na swoje wizje i błędnie przypisał autorstwo rozważań założycielowi zakonu kaznodziejów (zamiast Dominikowi z Prus). Taka wersja została przyjęta w opracowaniach papieskich od roku 1520 aż do czasów Piusa XII. W międzyczasie zmieniały się mocno formuły tajemnic (clausulae) związanych z imieniem Jezus i powstało ich tyle, że ta forma medytacji była praktykowana w klasztorach i przez osoby, które umiały czytać i miały przed sobą manuskrypt.

Z tego powodu nie była to jeszcze modlitwa ludu. Dopiero, gdy zmniejszono liczbę tajemnic do 15, również lud mógł je zapamiętać, a różaniec stał się modlitwą powszechną.

Bractwa różańcowe

Do rozpowszechnienia się tej formy modlitwy przyczyniły się bractwa różańcowe. Alan, który przed śmiercią założył takie bractwo, nie odniósł sukcesu w tym względzie. Dopiero bractwo założone w 1475 w Kolonii przez jego współbrata Jakuba Sprengera (zm. 1495) rozprzestrzeniło się bardzo szybko i odniosło sukces w wielu miastach Niemiec i innych krajów Europy. (Jakub Sprenger, urodzony w Rheinfelden w Szwajcarii, jest znany przede wszystkim jako współredaktor feralnej książki ,,Młot na czarownice”- jak dziś się zdaje niesłusznie. Tym niemniej książka ta, opracowana przez dominikanina Heinricha Kramera, należy również do naszej przeszłości, tak jak wiele innych ,,cieni”, których zawsze powinniśmy być świadomi). Bractwa różańcowe stały się wielką duchową siłą. Wielka część ludowego życia religijnego średniowiecza rozgrywała się w bractwach różańcowych. Po zmierzchu bractw Maryjnych w XIV stuleciu, to właśnie bractwa różańcowe reprezentowały w następnych stuleciach dominikańskie dziedzictwo w krajach, nawet jeżeli nie było tam już dominikanów.

Pius V w roku 1569 poddał te bractwa różańcowe naszemu Zakonowi. Tylko Generał Zakonu był upoważniony do zakładania bractw w kościołach.