Wybór bł. Michała Czartoryskiego jako patrona grupy świeckich dominikanów może wydać się nieco zaskakujący. Fakt, bł. Michał był dominikaninem – ale jako kapłan, a nie jako świecki. Zginął jako męczennik, a taki orędownik potrafi być wymagający względem tych, którzy uciekają się pod jego opiekę. I, jak przekazuje wielu świadków, nie miał łatwego charakteru...
Patronat bł. Michała wydał nam się jednak od samego początku dość oczywisty. Michał Czartoryski był jednym z twórców i budowniczych klasztoru na Służewie, przy którym się gromadzimy, a który istnieje w tym miejscu już od ponad 80 lat. Jest więc postacią bardzo ściśle związaną z historią miejsca, do którego Pan Bóg skierował nasze życiowe drogi, i z braćmi, z których posługi tutaj korzystamy. Chodził po tych samych służewskich ścieżkach, które i my przemierzamy, a ślady jego obecności i pomysłów do dziś są w wielu miejscach widoczne.
Jeszcze zanim wstąpił do dominikańskiego nowicjatu, Michał bardzo żywo angażował się w działalność Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie”, zwłaszcza jego sekcji filozoficzno-religijnej. Był też – jako prezes Związku Rycerzy Chrystusowych pod wezwaniem świętego Dominika – organizatorem wielu serii rekolekcji dla młodzieży akademickiej. Wszystkie te zadania podejmował z myślą o swoich kolegach i koleżankach, osobach tak jak on żyjących w świecie i tak jak on szukających Boga i Jego woli. Zabiegał także o to, by uczestniczący w liturgii mogli ją jak najgłębiej rozumieć i aktywnie w niej uczestniczyć. Troska o to towarzyszy także dziś braciom, którzy sprawują liturgię na Służewie; jej piękno przyciąga tu codziennie wiele osób, w tym także wielu z nas.
Jako dominikanin i kapłan bł. Michał przez wiele lat pełnił funkcję wychowawcy młodszych współbraci. Był w tym zadaniu stanowczy i wymagający, chociaż nie brakowało na jego twarzy uśmiechu i życzliwości. Podejmując formację jako świeccy dominikanie chcemy dzięki modlitwie bł. Michała mądrze odpowiadać na stawiane nam wymagania, by stawać się wiarygodnymi głosicielami Ewangelii i unikać okazji do pójścia na skróty.
Święte życie doprowadziło bł. Michała do męczeńskiej śmierci – jako kapelan nie zostawił chorych i rannych w Powstaniu Warszawskim, nie wyrzekł się swojej dominikańskiej i kapłańskiej tożsamości i został rozstrzelany przez gestapo 6 września 1944 r. na warszawskim Powiślu. Pozostał do końca wierny wyborowi, którego dokonał składając śluby w Zakonie i do którego przygotowywał kolejne roczniki braci. Jego wierność jest dla nas wyzwaniem, aby każdy z nas codziennie na nowo wracał do tego, do czego wzywa nas Reguła i życie zgodne z charyzmatem św. Dominika.
Chętnie odwołujemy się też do orędownictwa bł. Piotra Jerzego Frassatiego. W tym wypadku wierzymy, że... to on nas sobie wybrał. Już od pierwszego spotkania naszej tworzącej się fraterni w lutym 2016 r. wiedzieliśmy, że zbliża się peregrynacja jego relikwii po Polsce – i że będziemy mieli radość zorganizować ich pobyt na Służewie. Związany z tym wysiłek i obfite owoce tej peregrynacji sprawiły, że Piotr Jerzy stał się nam bardzo bliski. Doświadczamy tego, że dobrze rozumie nasze sprawy, bo sam jako świecki był członkiem Zakonu Dominikańskiego i tak jak my bardzo lubił braci dominikanów ;)
Powstawanie fraterni, budowanie wspólnoty, trud i radość formacji, bycie wiernym złożonym przyrzeczeniom – to wszystko wymaga wiele Bożej łaski.
A zatem: błogosławieni Michale i Piotrze Jerzy – módlcie się za nami!
Więcej informacji o naszych patronach – na stronach, którymi się opiekujemy: