Święty Marcin de Porres urodził się w Limie 9 grudnia 1575 r. W tym samym czasie i miejscu żyło także troje innych świętych: Jan Macías, Róża z Limy i Turybiusz z Mongrovejo, arcybiskup Limy. Wszyscy oni przyczynili się do dzieła ewangelizacji – nie tylko ze względu na swoją świętość, ale także z powodu znaczenia ich posługi dla ówczesnego Kościoła w Limie.
Posługa Marcina polegała przede wszystkim na trosce o chorych i umierających współbraci z klasztoru; Marcin opiekował się także osobami żyjącymi na ulicach miasta, często pozbawionymi jakiejkolwiek nadziei. Będąc infirmarzem (opiekunem chorych) w konwencie Matki Bożej Różańcowej, do którego należało wówczas blisko 300 braci, Marcin wykorzystywał umiejętności, które zdobył przed wstąpieniem do Zakonu jako fryzjer i felczer. Troska o braci we wspólnocie – to było jego pierwsze i podstawowe głoszenie.
Współczucie i miłosierdzie dla chorych i starych, niesienie Ewangelii nadziei i uzdrowienia osieroconym i bezdomnym żyjącym w slumsach Limy, cierpiącym na stygmatyzujące społecznie choroby – w taki właśnie sposób Marcin naśladował życie świętego Dominika, nazywanego często pocieszycielem chorych i strapionych. Zaangażowanie Marcina w opiekę nad ubogimi doprowadziło do utworzenia pierwszego sierocińca i szpitala dla dzieci w Limie. Marcin miał także wyjątkowy szacunek dla całego Bożego stworzenia, szczególnie dla zwierząt, z którymi jest często przedstawiany w dominikańskiej ikonografii.
Co przykład życia Marcina może oznaczać dla nas dzisiaj? Jeśli mamy świadomość przemian, dokonujących się we współczesnym świecie, zdajemy sobie sprawę z trudnej sytuacji osób ubogich, pozbawionych wszelkich praw, odrzuconych i niekochanych. Znamy takie osoby w naszych rodzinach, na uczelniach, spotykamy je w miejscach naszej modlitwy, w naszym sąsiedztwie i w mieście, w którym żyjemy. To niezliczone rzesze potrzebujących wsparcia. Mamy też świadomość, że w ostatnich dziesięcioleciach kompas pomagający żyć moralnie przesunął się z pozycji promocji i obrony ludzkiej godności w kierunku etyki opartej na relatywizmie, indywidualizmie, autonomii i uprzedmiotowieniu człowieka.
Powołanie do bycia pocieszycielem chorych i strapionych, które podjął w swoim życiu święty Marcin de Porres, a które kontynuowali także jego bracia, sięga korzeniami wprost do Jezusowej posługi względem chorych, umierających, utrapionych i pogardzanych. Pełna współczucia troska o bliźniego, afirmowanie i chronienie ludzkiej godności i wolności, praktykowanie cnoty miłosierdzia i przebaczenia względem każdego z bliźnich, podkreślanie świętości życia każdego człowieka – to wszystko składało się na świętość, którą cieszy się Marcin de Porres.
Kontynuowanie misji, którą realizował Marcin, nie jest dzisiaj nawet odrobinę łatwiejsze niż w XVI i XVII w. w Limie. Musimy odkryć, tak jak odkrył to Marcin, że jesteśmy zaproszeni do życia wśród ludzkich zranień i niesienia pomocy tym, którzy są odrzuceni i niechciani, naszym braciom i siostrom żyjącym w rodzinach, wspólnotach i narodach, a szczególnie tym, którzy żyją w warunkach dewastujących ludzką godność i jedność. Tylko decydując się na takie spotkanie doświadczymy przywileju i łaski widzenia, dotykania, karmienia i troszczenia się o naszych braci i siostry we wspólnocie: zagubionych, najmniejszych spośród nas, z których każdy jest arcydziełem twórczej Bożej miłości.